czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 19

Peter poczuł odepchnięcie. Eileen zrzuciła chłopaka z siebie. Gryfon rozejrzał się tylko nieprzytomnie po pokoju i przewrócił się na drugi bok. Ślizgonka zaczęła dźgać go łokciem. Chłopak jednak nie miał zamiaru wstawać. Dziewczyna zdarła z niego najpierw kołdrę, potem poduszkę, a gdy ten dalej nie chciał wstać, zagroziła, że jeśli zaraz tego nie zrobi to ona zrzuci go z łóżka. Peter w końcu ruszył się, bo perspektywa ponownego zbierania kurzu z drewnianych paneli mu się nie podobała. Eileen wyszła, chłopak po wstaniu chwiał się nieco na nogach. Prawie się przewrócił zahaczając o róg szafki nocnej stojącej obok łóżka. Z szafki spadła lampka lecz została w ostatniej chwili uratowana przed upadkiem i roztrzaskaniem się przez Petera. Mimo swojej woli i wszelkim staraniom, Gryfon i tak wylądował na ziemi. Chłopak przewrócił tylko oczami, podniósł się i otrzepał z kurzu. W kuchni zastał Philla chodzącego z jednego miejsca w drugie i Eileen siedzącą na blacie. Peter chwycił tylko tosta i szybko zjadł. Po śniadaniu czarodzieje szybko spakowali się, gryfon chwycił swojego rudego kotka i razem ze ślizgonką deportował się do Hogsmeade.

* * *
Luty minął czarodziejom bardzo szybko. Nadszedł marzec. Miesiąc w którym zawsze zaczynała się wiosna. Jednak w tym roku nie zapowiadało się na to, by kalendarzowa wiosna i astronomiczna wiosna zbiegły się. Wręcz przeciwnie, za oknem wciąż panował chłód, śnieg dalej nie znikał. Peterowi nie przeszkadzało to jednak w wygłupach. Robił je codziennie. Jak zawsze. Owutemy były coraz bliżej jednak on nie był tym wcale przejęty. Wolał spędzać czas na błoniach niż nad książkami.
Gryfon wiedział też że zbliżają się też urodziny Rose, ale w ogóle nie miał pomysłu na prezent. To co spotkało go w parku stało się dla niego teraz jakieś takie odległe. Prawie tak odległe, jakby nigdy się nie stało. Chłopak został zaproszony przez Rose na wypad do Hogsmeade w jej urodziny. Oczywiście zgodził się. W końcu urodziny są tylko raz w roku.
W sobotni poranek Peter wstał dość wcześnie. Umył się jak co rano, ubrał się i ułożył swojego kotka na łóżku. Dzień jak co dzień. Te same zaspy śniegu przy drodze, te same zaparowane szyby, to samo blade słońce, te same, ponure chmury. Dzisiaj jednak miał odbyć się wypad do Hogsmeade. To był dzień urodzin Rose. Przyjaciele spotkali się na dziedzińcu. Wszyscy którzy mogli iść do wioski mieli świetne humory. Wszyscy śmiali się, uśmiechali. Na miejscu Peter odwiedził parę sklepów, między innymi Miodowe Królestwo, po czym spędził z Rose niezbyt nudny dzień. Chłopak chętnie posiedziałby z nią jeszcze, lecz przyszedł czas na to by wracać do zamku. Zaczęło się ściemniać. Będąc w Hogsmeade Peter przytulił Rose. Dziewczyna zachowała się jakby niepewnie. Uspokoiła się dopiero gdy chłopak ją pocałował. Gryfon zobaczył Eileen i poszedł się przywitać. Przytulił ją. Gryfonka krzyknęła:
-Peter! Ufałam ci!-po czym dziewczyna uciekła w stronę szkoły.
Zdziwiona ślizgonka popchnęła Peter'a w stronę biegnącej Rose, jednak ona była już zbyt daleko by ją zatrzymać. Po powrocie do zamku rzucił się na łóżko nawet się nie przebierając. Był tak zmęczony że usnął po paru sekundach.
 *     *     *
Dedyk z przeprosinami dla Eileen i Rose, przepraszam że czekałyście tak długo, a i tak dostałyście taki skrót. Obiecuję że następny będzie dłuższy.

1 komentarz:

  1. Dedyk pod takim czymś?!?! Ty wstydu nie masz?!?!
    Nie jest to Twój najlepszy rozdział, nie powiem... Duuuży skrót. Ale przynajmniej próbujesz nadrobić. sporo Ci zostało.
    A jak fragmenty z Eileen też napiszesz w takim skrócie, to... Pofatyguję się do Ciebie i mnie popamiętasz!

    OdpowiedzUsuń