sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 10

Naprawdę nie za bardzo mam ochotę opisywać zwykłego poranka Pete'a, macie go opisanego już wiele razy, więc zacznę tak:
  *    *    *
Peter usiadł w wielkiej sali obok Toma. Po chwili weszła Rose. Rudowłosy chłopak słysząc hasła rzucane w jej kierunku krzyknął:
-Zostawcie ją w spokoju!-zrobił to tak głośno że w sali zapanowała głucha cisza.
-Właśnie!-krzyknął Matt, co wywołało nie małą salwę śmiechu nawet wśród gryfonów.
-Dzięki Peter. Matt, nie rób z siebie idioty. 
Nagle między Petera i Toma wcisnęła się Eileen.
-Cześć wam.-powiedziała szczerząc się co wyglądało z punktu widzenia chłopaków wyglądało naprawdę dziwnie.- Peter, wiesz, że jutro Sylwester? Nie masz jeszcze planów, prawda?-spytała.
Rudowłosy chłopak zastanowił się.
- Pomyślałam, że może chciałbyś ze mną i Dylanem, który tak swoją drogą nie chce się z Tobą kłócić, wybrać się w jakieś... - rozejrzała się po sali. - Ciekawsze miejsce? Mógłbyś wziąć ze sobą np. Rose? I Toma? -dodała po chwili.
-Nie wiem, jak Rose, ale my chętnie pójdziemy - odpowiedział blondyn, nie czekając, aż Pete się zdecyduje. Rose również wyraziła chęć przybycia, ale Eileen nie była pewna, czy naprawdę tego chciała, czy po prostu miała zamiar zrobić jej na złość i być może uprzykrzać życie przez cały wieczór, albo po prostu nie chciała, żeby Peter poszedł bez niej. Tak czy tak, był to już jakiś postęp - zgodziła się spędzić z nią czas. Być może pośrednio, ale jednak. Poza tym wyjście ze szkoły było również złamaniem zasad. Po chwili Eileen wstała i poszła w stronę stołu ślizgonów. Zaraz potem Rose i Matt. Peter też musiał już iść więc wstał i pobiegł w stronę wieży gryffindoru.
Wchodząc do pokoju wspólnego ujrzał Rose siedzącą na sofie. Podszedł do niej i przeprosił za wczoraj, po czym poszedł do dormitorium. Skoro ta noc miała być sylwestrowa postanowił zmienić buty. Pod jego łóżkiem stały czarne glany które tak bardzo uwielbiał, jednak nie mógł nosić ich po szkole. Nastał wieczór. Peter włożył owe czarne masywne buty i przebiegając przez pokój wspólny wybiegł z wieży gryffindoru. Szybko znalazł się na trzecim piętrze. Wszyscy zaczęli schodzić się w miejscu wcześniej przez niego umówionym. Kiedy wszyscy się zebrali chłopak uchylił garb Jednookiej Czarownicy i ich oczom ukazało się tajemne przejście które okazało się prowadzi do Miodowego Królestwa. Wszyscy po kolei wychodzili na świeże zimne powietrze. Poza Peterem który postanowił zrobić zapasy słodyczy. Kiedy wszyscy już znaleźli się na zewnątrz Eileen spytała:
-Więc dokąd się deportujemy?
Większość uczestników było za sylwestrowym koncertem odbywającym się na Trafalgar Square.
Wszyscy po kolei się deportowali. Czarodzieje bardzo długo bawili się, śpiewali i tańczyli gdy w końcu nadeszła północ a im zabrakło sił do dłuższych hulanek, udali się do pobliskiego klubu. Nad drzwiami widniał neonowy napis "Heaven". Wchodząc do klubu Peter ujrzał niesamowite wnętrze. Eileen wpatrywała się w stolik stojący w samym rogu lokalu. Chłopcy pomogli dziewczynom zdjąć płaszcze i odsunęli krzesła przy wskazanym wcześniej przez ślingonkę stoliku po czym sami usiedli. Cała noc minęła im na piciu ognistej whisky, śmianiu się i rozmawianiu o różnych rzeczach. Peter od czasu do czasu spoglądał na Eileen która wyglądała świetnie. Spoglądał na nią dużo częściej niż jej chłopak. Gdy zaczęło wstawać słońce, czarodzieje wyszli z klubu i deportowali się do Hogsmeade. Na ich nieszczęście Miodowe królestwo było jeszcze zamknięte więc mogli wejść tylko i wyłącznie przez główną bramę Hogwartu. Na miejscu spotkali profesora Baina który zamiast złości, w oczach miał wyraz troski i współczucia.
-Eileen, dyrektor prosi cię do twojego gabinetu-powiedział.
Peter posłał ślizgonce tylko spojrzenie pełne współczucia. Nie raz lądował u dyrektora.

1 komentarz:

  1. 1/3 tekstów tutaj jest moja? o.O
    A chciałam, żebyś opisał coś, czego ja nie napisałam ;p coś fajnego ;p
    Ogólnie jest dobrze, tylko trochę za mało rozpisane, again... :( <3

    OdpowiedzUsuń