sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 16

Ranek. Promienie słońca odbijały się od lustra wiszącego w męskim dormitorium w ten sposób że trafiały Petera prosto w oczy. Chociaż miał zamknięte powieki, przeszkadzało mu to. Chłopak otworzył oczy i szybko obrócił się na drugi bok jednak z tej strony także został oślepiony. Obrócił się więc na brzuch i leżał twarzą do poduszki. Próbował zasnąć. Jednak przypomniał sobie że na dzisiaj był umówiony z Eileen. Spojrzał na budzik. Z ulgą stwierdził że ma jeszcze pół godziny. Usiadł na łóżku i przetarł oczy. Tom jeszcze spał, reszta gryfonów także. "Dzisiaj jest ten dzień" pomyślał. Były jego 18 urodziny. Chłopak wstał, wziął ubrania i poszedł powoli do łazienki przemyć twarz.
Po chwili wyszedł ubrany i odświeżony. Pachniał żelem pod prysznic. Jego rude włosy były jeszcze wilgotne po myciu. Peter wszedł z powrotem do dormitorium, wrzucił do walizki parę ubrań. Rozejrzał się. Toma nie było w łóżku. Chłopak zaczął się zastanawiać gdzie też jego przyjaciel się podziewa. W tej chwili poczuł uderzenie w bok.
-Najlepszego z okazji osiemnastki!-krzyknął blondyn który znikąd pojawił się obok Petera
-Dzięki! Nie drzyj się!-odpowiedział rudy chłopak również krzycząc.
-Może to nie za dużo ale wiesz jak stoję z kasą...-powiedział Tom wręczając solenizantowi małą paczkę.
-Stary, nie musiałeś. Wystarczyłoby mi tylko to że pamiętałeś.- powiedział Peter niechętnie przyjmując prezent.
-Otwórz, myślę że ci się spodoba.-powiedział blondyn wskazując paczkę.
Rudy chłopak rozwiązał wstążkę, odchylił wieczko i wytrzeszczył oczy. Po wnętrzu pudełka biegał...smok, a właściwie model smoka walijskiego. Peter chwycił smoka i wyjął go z pudełka dalej nie wierząc własnym oczom.
-Ale, ale skąd...-zaczął
-Mam swoje kontakty w ministerstwie.-przerwał mu Tom
-Dzięki, nawet nie wiesz jak bardzo podoba mi się ten prezent. Tylko, czy mógłbyś potrzymać go do jutra bo widzisz...-znów zaczął.
-Jedziesz do Eileen, prawda?-przerwał mu blondyn uśmiechając się.
-Tak, jakbyś zgadł.-odpowiedział Peter.
-Znam cię aż za dobrze, podoba ci się, prawda?-pytał Tom dalej się uśmiechając.
-No wiesz...Nie szczerz się tak bo ci zęby powypadają!-odpowiedział rudy chłopak, a jego przyjaciel wybuchł śmiechem.
-Po co ja pytałem, przecież wiem że tak, widziałem jak na nią patrzysz. No proszę, nieustraszony P się zakochał. Tylko czekać jak mnie też to spotka.-mówił blondyn.
-Dobra, lecę, dzięki za prezent!-krzyknął Peter chwytając walizkę i wychodząc z dormitorium.
Chłopak przebiegł przez pokój wspólny, zbiegł po schodach i szybko znalazł się w sali wejściowej gdzie czekała już na niego Eileen z którą był umówiony. Nie zdążył się nawet dobrze przywitać, a ona już zaczęła ciągnąć go w stronę Hogsmeade i na miejscu deportując się. Chłopak starał się ocknąć i mieć jasny wgląd do tego co się dzieje, ale zanim cokolwiek powiedział lub się rozejrzał dziewczyna już ciągnęła go stronę miejsca które Peter poznał z daleka. Była to jego ulubiona kawiarnia. Eileen nie dała nawet chłopakowi czasu na zdjęcie płaszcza. Od razu pociągnęła go do jego ulubionego stolika. Z tego dziwnego transu rudy gryfon obudził się dopiero gdy znalazł się na krześle. Patrzył zdziwiony na ślizgonkę siedzącą przed nim. Dziewczyna podała mu menu.
-Wszystkiego najlepszego, Pete.-powiedziała-Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie za ten mały podstęp.
Chłopak niepewnie pokręcił głową. Siedzieli i rozmawiali przez parę godzin. Kelnerka przyniosła nieduży tort który wcześniej zamówiła Eileen. Dziewczyna pochyliła się nad stolikiem i powiedziała "Pomyśl życzenie Pete." Rudy gryfon posłuchał ślizgonki i zanim zrobił co kazała popatrzył jak opiera się plecami o krzesło i przymyka oczy.
"Chciałbym żeby przyjaźń między mną a Eileen trwała długo, nawet coś więcej niż przyjaźń." Pomyślał i zdmuchnął cztery świeczki wbite w tort. Potem czarodzieje rozmawiali jeszcze chwilę. Peter już chciał poprosić o rachunek, ale dziewczyna go wyprzedziła. Zapłaciła i razem z gryfonem opuścili kawiarnię. Chłopak zastanawiał się gdzie Eileen ciągnie go tym razem. Okazało się, że do kina mieszczącego się w masywnym budynku w samym centrum miasta.Czerwone kanapy, mini bar z napojami i popcornem oraz tablica z repertuarem. Te rzeczy znajdowały się w trochę dusznym pomieszczeniu. Dziewczyna wskazała palcem tablicę i kazał wybrać Peterowi film. Gryfonowi wpadł do głowy pomysł obejrzenia horroru. Wiedział, że ślizgoni nienawidzą się bać, jednak on nie czuł tego uczucia od bardzo dawna, nie licząc jego koszmaru. Czarodzieje podeszli do kasy, kupili bilety i ruszyli na seans. Petera przez cały film śmieszyło zachowanie Eileen. Dziewczyna co chwilę zasłaniała twarz i ją odsłaniała, leżąc na ramieniu przyjaciela. Widać było że bardzo się bała.
Widać było też rozczarowanie gryfona i ulgę ślizgonki po zakończeniu filmu. Razem wyszli z sali. Teraz dziewczyna pociągnęła go do jakiegoś zrujnowanego miejsca.To miejsce wyglądało jak opuszczona sala balowa. Na jednej ze ścian wisiały popękane lustra, tynk odpadał od ścian, a farba na suficie łuszczyła się. Eileen przebrała kozaki na czarne buty na niskim obcasie i narzuciła na siebie czarny sweterek. Według Petera wyglądała świetnie, z resztą jak zwykle. Ślizgonka podeszła do niego. Chłopak zdjął płaszcz.
- Niedługo bal na zakończenie szkoły, pomyślałam, że moglibyśmy trochę poćwiczyć -wyjaśniła i mimo tego że chłopak nie umiał tańczyć, wyciągnęła go na środek sali. Czarodzieje przez większość czasu obijali się o ściany, śmiejąc się w niebo głosy. Peter cały czas był zapatrzony w oczy Eileen. Czasami przesadzał z wygłupami, a wtedy ona karciła go wzrokiem. Na nauce tańca spędzili parę godzin. W końcu zebrali się i wyszli. Peter po drodze wpatrywał się w dziewczynę. Dojście od jej mieszkania zajęło im jakieś dwa razy dłużej niż zwykle. Do środka weszli po cichu, jednak ojciec Eileen jeszcze nie spał. Oznajmił ze kolacja czeka w kuchni, Peter ma przygotowany materac w pokoju dziewczyny, a prezent czeka w salonie. "Prezent?" spytał się chłopak w myślach, usiadł w kuchni i zaczął jeść kolację. Był bardzo głodny, więc połowa zniknęła w momencie. Po chwili przyszła Eileen z jakimś pudłem z otworami po bokach i wręczyła je Peterowi. Gryfon otwarł pudełko i jego oczom ukazał się mały kotek. Kotek, o takim samym kolorze sierści jak on włosów. Tak, ten kot był rudy. Chłopak uwielbiał koty. Zwierzak spał zwinięty w kłębek. Peter zaczął gładzić kotka po futerku. Zaczął zastanawiać się także jak go nazwać.
-Ma na imię Pete.-powiedziała Eileen.
Chłopak spojrzał na nią uśmiechając się, a potem spojrzał na rudego kociaka który ukazał swoje zielone oczy.
-No proszę, moja kocia wersja. Te same oczy i włosy. Jeszcze tylko poczucia humoru brakuje.-mówił gryfon uśmiechając się.
-Ooo i skromności.-powiedziała ślizgonka.
Peter chwycił pudełko i poszedł do sypialni. Rzucił się na materac tak że Pete w pudełku aż podskoczył. Po chwili do sypialni weszła też Eileen i położyła się do łóżka. Chłopak patrzył jak powieki się jej zamykają i postanowił wślizgnąć się jej do łóżka. Wszedł pod kołdrę i zaczął się pod nią czołgać. Położył się na poduszce obok dziewczyny. Eileen otwarła powieki i usłyszała "No hej", po czym zrzuciła go z łóżka.
-Co ty tu robisz?!-krzyknęła.
-Ciiii, obudzisz swojego tatę.-mówił Peter i rzucił się na łóżko jeszcze raz z taką siłą że dziewczyna aż wzniosła się lekko w powietrze.
-Ehhh...-wzdychnęła Eileen i poszła spać. Chłopak uśmiechnął się i także zamknął oczy. Ze snu wyrwał go uścisk który odczuł na klatce piersiowej. Ślizgonka przytulała go ostatnio tak mocno kiedy jej ojciec był w szpitalu. Peter wzruszył ramionami i odwzajemnił uścisk. Nawet nie zauważył kiedy powieki same mu opadły. Rano obudziło go pukanie do drzwi sypialni i głos ojca Eileen "Wstawać! Już 10:00!". Dziwne było to że dziewczyna nie reagowała ani na jedno, ani na drugie. Spała dalej. W końcu Phill wszedł do sypialni. Widząc dwoje czarodziejów wtulonych w siebie powiedział tylko:
-Tak, jest dla ciebie jak brat córciu.- i wyszedł.
Peter roześmiał się. Uwielbiał poczucie humoru ojca Eileen. W końcu dziewczyna otwarła oczy i nie puściła chłopaka. Jakby w nocy zrobiła to naumyślnie.

1 komentarz:

  1. Zabrakło mi trochę uczuć w czasie filmu, w końcu kleiła się do niego, nie? ;) a skoro już, bez ogródek oznajmiasz, że się zakochał, to mogłeś to zaznaczyć.
    Powiem Ci, że sam też nie bardzo rozwinąłeś te ich wygłupy ;p
    Końcówka mi się podoba, chociaż znów trochę mi uczuć brakło ;p
    i ogólnie miałam napisać więcej, ale do mnie gadają i nie mogę się skupić :( jakby nie mogli poczekać... :(

    OdpowiedzUsuń