sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 14

Peter wbiegł do sali. Zaraz za nim wbiegły dwie pielęgniarki i zaczęły grzebać coś przy urządzeniach obok łóżka, sprawdzając czy mężczyzna wszystko pamięta. Ojciec Eileen uśmiechnął się do niej.
-No, ten jest już lepszy.-powiedział patrząc na rudego gryfona.
Dziewczyna rozpromieniła się. Peter nigdy nie widział jej takiej szczęśliwej. Zawsze zdawała się być twardą, poważną ślizgonką, jednak prawda była zupełnie inna. Potrafiła korzystać z życia, była wesoła. Teraz nawet chłopak uśmiechnął się. Po chwili pielęgniarki które przyszły z Peterem wyszły zostawiając trójkę samą w sali.
-Tato! Jak się czujesz?-spytała Eileen podbiegając do łóżka.
-Jestem...nie wyspany-odpowiedział mężczyzna.
Gryfon roześmiał się.
-Nie mówiłaś że twój tata ma takie wspaniałe poczucie humoru-powiedział.
-Jakoś...nie było okazji...-odpowiedziała dziewczyna wciąż patrząc na ojca.
-Jestem Peter, Peter Gripple, proszę pana.-przedstawił się.
-Widzę że jesteś śmiały. Właściwie nie miałem zamiaru pytać jak się nazywasz.-powiedział ojciec ślizgonki.
-Zawsze lepiej mówić na zapas.-mówił gryfon.
-Masz rację chłopcze, masz rację.-powiedział mężczyzna i chwycił swoją córkę za rękę.
-Cieszę się że cię widzę.-powiedziała Eileen.
-Ja też bardzo się cieszę.-odpowiedział ojciec.
-Chodź Eileen, pewnie twój tata chciałby odpocząć.-powiedział Peter.
-Jeszcze przewiduje potrzeby ludzkie! Ale sobie chłopaka znalazłaś!-mówił mężczyzna podniesionym głosem.
-On jest dla mnie tylko....jest dla mnie jak brat.-powiedziała ślizgonka.
-Niech się pan prześpi. Tak długa drzemka musiała być męcząca.-powiedział gryfon, uśmiechnął się i podał Eileen rękę.
-Nie rozśmieszaj mnie.-powiedział ojciec ślizgonki.
Dziewczyna dała Peterowi podnieść się z krzesła, pożegnała się i razem z nim wyszła z sali.
Po drodze do wyjścia dowiedziała się że jej ojciec może wrócić do domu za tydzień. Idąc do mieszkania Eileen rozmawiali o jej ojcu.
-Nie mówiłaś że twój tatulek to taki świetny gość.-mówił Peter.
Po paru minutach byli już przy drzwiach mieszkania. Weszli razem, chłopak pomógł ślizgonce się rozebrać.
-Za dwie godziny mamy pociąg.-oznajmił Peter i pobiegł do swojego pokoju spakować ubrania.
-Jaki pociąg?! Przecież możemy się deportować!-krzyczała Eileen lecz chłopaka już nie było, więc też poszła się spakować.
Gryfon powrzucał ubrania do walizki chaotycznie, nie składając ich. Zapiął ją i wystawił na korytarz. Była niedziela. Ostatni dzień weekendu, więc czarodzieje musieli wracać do szkoły. Peter wyszedł na korytarz, chwycił walizkę i poszedł do przedpokoju, gdzie już stała Eileen. Chłopak chwycił ją za rękę i razem deportowali się do Hogsmeade. Dziewczyna był dość zaskoczona bo myślała że naprawdę gryfon myśli o pociągu. Teraz wiedziała że to tylko przenośnia.


Przepraszam was że tak słabo ale jestem cholernie zmęczony. Z dedykiem dla Rose która tak bardzo domagała się tego rozdziału.

1 komentarz:

  1. Ja też jestem cholernie zmęczona, więc nie skomentuję <3

    OdpowiedzUsuń